Pamiątki dziejów ojczystych

PAMIĄTKI DZIEJÓW OJCZYSTYCH

Afisz obchodów 120. rocznicy Konstytucji 3 Maja, 1911, Koło im. M. Konopnickiej TSL w Bochni.

Wystawa wirtualna zorganizowana z okazji 229. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja.
Autorzy wystawy: Jan Flasza, Ryszard Rybka. Współpraca Anna Pastucha.
Muzeum w Bochni im. Prof. Stanisława Fischera, 2020

Przez kilka lat z rzędu organizowaliśmy w Sali Portretowej z okazji Święta Konstytucji 3 Maja oraz Narodowego Dnia Niepodległości wystawy pt. „Pamiątki dziejów ojczystych”. Ekspozycje takie były okazją przybliżenia naszej publiczności ciekawych eksponatów zawierających, oprócz walorów poznawczych, także pewien pozytywny ładunek emocjonalny. Niekiedy były wśród nich rzeczy na pozór mało efektowne, czasem wręcz wyciągnięte z przysłowiowej szuflady muzealnej. Usystematyzowane, zaopatrzone w odpowiedniej treści podpisy i komentarze zdawały się zyskiwać nowe życie, nowe znaczenia i nowe konteksty. 

W tym roku jest inaczej, choć sama idea takiej wystawy pozostała niezmienna. Z oczywistych względów także muzeum bocheńskie jest wciąż jeszcze zamknięte dla publiczności, lecz mimo to proponujemy Państwu – podobnie jak czynią inne muzea – wystawę w formie wirtualnej. Mamy nadzieję, że przyjmiecie ją Państwo życzliwie, wybaczając zarazem wszelkie nieścisłości, wynikające z charakteru pracy zdalnej i chwilowego braku bezpośredniego kontaktu z eksponatem, co przecież jest najgłębszym sensem wykonywania naszego zawodu. Nasz wybór wątków i eksponatów jest całkowicie subiektywny. Ponieważ w poprzednich latach organizując ekspozycje tradycyjne prezentowaliśmy więcej klasycznych pamiątek, teraz postanowiliśmy włączyć do wystawy także eksponaty na pozór nieoczywiste i bardzo różnorodne. Jedno je łączy – wszystkie pochodzą ze zbiorów Muzeum w Bochni! 

I wszystkie mówią o Polsce, choć każdy na swój sposób, jedynym dla siebie językiem.
Jan Flasza

GNIEZNO, CZYLI GNIAZDO

Legendy powiadają, że nazwa Gniezno – ośrodka początków państwowości polskiej pochodzi od słowa „gniazdo” oraz „gnieździć się”. Jedną z pierwszych wzmianek o miejscowości Gnesin urbs, Gnesni suburbium oraz Gnesen zamieścił w kronice spisanej w latach 1012–1018 biskup merseburski Thietmar. Także Gall Anonim w „Kronice polskiej“ wymienia nazwę miasta oraz podaje jej znaczenie. Z Gnieznem związana jest stara legenda o Lechu, Czechu i Rusie, zapisana w „Kronice Wielkopolskiej“ z przełomu XIII i XIV w. Lech widząc żyzne pola, wielką obfitość ryb i dzikiego zwierza miał wypowiedzieć słowa: „Zbudujmy gniazdo!”. Do legendy nawiązuje również Jan Długosz pisząc o Lechu: „Tutaj także znalazł na wysokich i wyniosłych drzewach orle gniazdo”, od którego, według legendy pochodzi nazwa miasta. W czasach Mieszka I Gniezno było głównym grodem państwa Polan. W 1000 roku odbył się w Gnieźnie zjazd, w którym uczestniczył król Bolesław I Chrobry i cesarz Otton III pielgrzymujący do grobu męczennika św. Wojciecha. Według tradycji to właśnie św. Wojciech miał być autorem pieśni „Bogurodzica“. Wtedy też utworzono arcybiskupstwo i metropolię gnieźnieńską, zaś świątynię zbudowaną przez Mieszka I wyniesiono do rangi katedry. W 1025 roku w Gnieźnie miała miejsce koronacja Bolesława Chrobrego na króla Polski.

Ludwik Stasiak (1858-1924), 1000-1900. Jubileusz gnieźnieński, rysunek reprodukowany w „Biesiadzie Literackiej“, XLIX, 1900. Teki Ludwika Stasiaka.
Ludwik Stasiak (1858-1924), Gniezno. Trumna św. Wojciecha – Najstarszy tekst „Boga Rodzicy“ i nuty do niej z 1408 roku. Ornamenty kute w nawach katedry gnieźnieńskiej. – Relikwiarz z głową św. Wojciecha, rysunek reprodukowany w czasopiśmie Ilustrowany Magazyn Tygodniowy „Świat”, I, 1906. Teki Ludwika Stasiaka.

KRÓL BOLESŁAW, BISKUP STANISŁAW, KSIĘŻNA KINGA

Święty Stanisław wskrzeszający Piotrawina, XVIII w., malowidło olejne na blasze, ryte elementy zdobnicze w warstwie malarskiej, 54 x 37.
Jan Matejko (1838-1893), Bolesław Śmiały, 1877, rysunek ołówkiem, 20 x 15 cm, sygn. i dat. p. d. JM 1877. Dar Beaty Kirchmayer, córki Jana Matejki dla Stanisława Fischera w 1957, który z kolei przekazał rysunek Muzeum.

8 maja Kościół wspomina świętego Stanisława ze Szczepanowa (ok. 1030-1079), biskupa krakowskiego, jednego z głównych patronów Polski. Śmierć męczeńską miał ponieść w związku z konfliktem z królem polskim Bolesławem Szczodrym (Śmiałym).
Napis na rysunku Matejki, uczyniony przez artystę wzdłuż lewego brzegu pracy wskazuje, że jest to szkic do obrazu „Zabójstwo św. Stanisława biskupa Szczepanowskiego na Skałce”, a zatem ilustruje jeden z kluczowych momentów polskiej historii, związany z budzącym nadal spory wśród historyków zatargiem pomiędzy królem Bolesławem Śmiałym a biskupem krakowskim Stanisławem Szczepanowskim.
Warto dodać, że jednym z uczniów Matejki w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych był bochnianin Ludwik Stasiak, którego niezmiernie fascynował ów posępny dramat pomiędzy tronem i ołtarzem, jaki rozegrał się w jedenastowiecznej Polsce. 8 września 1253 r. biskup został kanonizowany w Asyżu. Jego kult rozprzestrzenił się szybko w 2. połowie XIII wieku, do czego przyczynili się książę Bolesław Wstydliwy i jego małżonka Kinga. Wezwanie św. Stanisława nadano kaplicy na zamku żupnym w Bochni, a świadectwem jego późniejszego kultu w salinarnym mieście jest cykl obrazów na zapleckach stalli południowej w bazylice św. Mikołaja. Postać Kingi była także obecna w twórczości Waleriana Kasprzyka.

Ludwik Stasiak (1858-1924) Sarkofag św. Stanisława na Wawelu, rysunek piórkiem.
Ludwik Stasiak (1858-1924), Biskup, rysunek piórkiem.
Walerian Kasprzyk (1912-1992), Przybycie Św. Kingi do Polski (według W. Tetmajera), 1936, akwarela/papier, 39 x 25.
Jeden ze starodruków pochodzących z kolekcji Muzeum w Bochni z żywotem Świętej Kingi, Trnava 1744.

GRUNWALD – ECHA WIELKIEJ WIKTORII

Józef Peszka (1767-1831), Ofiarowanie mieczów Jagielle przed bitwą grunwaldzką, [po 1816], olej na płótnie, 164 x 195, nie sygn. Fot. Henryk Górecki

Obraz autorstwa Józefa Peszki zdecydowanie odbiega od głównego nurtu zbiorów malarstwa muzeum, w którym znajdują się przede wszystkim prace z pierwszej połowy XX wieku, przynależne już do zupełnie innej epoki. Jest zatem dziełem odrębnym pod względem chronologicznym i formalnym. Przedstawia w późnoklasycystycznej kostiumologii przybycie posłów wielkiego mistrza Zakonu Krzyżackiego do Władysława Jagiełły z mieczami przeznaczonymi dla króla i wielkiego księcia Witolda. Miały one w obelżywy sposób zachęcić ich do walki. Epizod ten opisany przez Długosza i spopularyzowany przez Śpiewy historyczne Juliana Ursyna Niemcewicza (wyd. 1816), często znajdował odbicie w literaturze i sztuce XIX wieku. Ten sam motyw, namalowany w nieco mniejszym formacie (140 x 176), zatytułowany Jagiełło i Krzyżacy (Ofiarowanie Jagielle mieczów przed bitwą grunwaldzką), również nie sygnowany, o bliżej nieznanym pochodzeniu, znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie. Grunwald i postać pogromcy Krzyżaków – króla Władysława Jagiełły szczególnie mocno utrwalił się w symbolice i tradycji narodowej, historiografii, literaturze i sztuce. Warto zwrócić uwagę na rysunek Aleksandra Lessera – jednego z twórców polskiego malarstwa historycznego, działającego na tym polu jeszcze przed Janem Matejką. Temat ten podjął również uczeń Matejki – bochnianin Ludwik Stasiak, autor znakomitych rysunków alegorycznych, zamieszczanych w najpopularniejszych czasopismach ilustrowanych, wydawanych w czasach zaborów na ziemiach polskich. Kierowana przez niego bocheńska „Stella” opublikowała „ku pokrzepieniu serc” serię widokówek „Grunwald”.

Aleksander Lesser (1814-1884), Władysław II Jagiełło, z cyklu „Wizerunki królów polskich”.
Ludwik Stasiak (1858-1924), Jagiellonica [sarkofag Władysława Jagiełły w katedrze na Wawelu], rysunek ilustracyjny w czasopiśmie, 2. poł. XIX w., Teki Stasiaka

KRAKÓW

Ludwik Stasiak (1858-1924), Gotyckie sterczyny i motyw litery „K” z katedry na Wawelu, rysunek piórkiem, 8 x 8.

Można by mnożyć określenia, aby określić miejsce, rolę, znaczenie, symbolikę, odniesienia, wreszcie wzruszenia, jakie wywołuje ta nazwa, to szczególne miejsce pełne symboli, odwołań patriotycznych. Możemy w tym przypadku zaprezentować Państwu zaledwie kilka wątków. Stanisław Fabiański pokazuje nam Wawel – miejsce dla Polaków najdroższe, Jan Wojnarski – tak silnie wpisany w perspektywę krakowskiego rynku kościół św. Wojciecha; Leon Wyczółkowski i Jan Rubczak wiodą nas w stronę kolejnego drogiego nam symbolu – Bramy Floriańskiej. Panteon – cząstka Polski jest również w insygniach monarszych i nagrobkach władców. To one w sposób szczególny interesowały naszego Ludwika Stasiaka, zwłaszcza sprawa insygniów pierwszego koronowanego władcy polskiego – Bolesława Chrobrego. Stasiak zaangażował się niezwykle emocjonalnie w projekt przebudowy Wawelu na panteon narodowy z koroną Bolesława jako najważniejszym elementem kompozycyjnym założenia. Powyższe zagadnienie analizował między innymi w tekście „Czy istnieje korona Bolesława Chrobrego”. Stasiak zgłosił swój projekt w czasie, gdy trwała żywa dyskusja nad restauracją zamku wawelskiego, publikując go w 1904 r. na łamach czasopisma „Ilustracja Polska”. Jego twórczość wypełniona jest symboliką krakowską. W rysunkach Stasiaka symbol odgrywa ogromną rolę, tworzy kondensację myśli patriotycznej. Przykładów można przytoczyć sporo. Winietę jednego ze świątecznych dodatków literackich „Głos Literackiego” do numeru świątecznego „Głosu Narodu” zdobi rysunek z Wawelem, fragmentem arkad krakowskich Sukiennic oraz kartuszem herbowym z Orłem Polskim. Zaprojektował również wymowną okładkę do kalendarza „Głosu Narodu” na rok 1901 z motywem wieży Kościoła Mariackiego  oraz wysoko wzlatującymi jaskółkami zwiastującymi wolność.

Ludwik Stasiak (1858-1924)„Czy istnieje korona Bolesława Chrobrego”, „Ilustracja Polska”, 1904.
Jan Wojnarski (1879-1937), Kościół św. Wojciecha, autolitografia. Z teki: Kraków. Sześć autolitografii. Tow. Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie.
Ludwik Stasiak (1858-1924), Motywy krakowskie, rysunek na okładce „Głosu Narodu“.
Okładka kalendarza "Głosu Narodu" na rok 1911.

Przez kilka lat mieszkał w Krakowie, zanim powrócił do rodzinnej Bochni. W 1890 r. wykonał dekorację karawanu Adama Mickiewicza na symboliczny pogrzeb poety, który odbył się 4 VII, w sierpniu gościł w Bronowicach Małych na weselu Tetmajera z Anną Mikołajczykówną. W 1892 uczestniczył po raz pierwszy w zbiorowej wystawie malarstwa w Krakowie, w tym też roku podjął pracę zarobkową jako ilustrator w tygodnikach literackich: krakowskim „Świecie”, warszawskich – „Kłosach”, „Biesiadzie Literackiej”, „Bluszczu”  i „Tygodniku Ilustrowanym”; do roku 1901 publikował przede wszystkim widoki zabytków polskich i obcych oraz sceny rodzajowe i dokumentację ważniejszych wydarzeń. Pod koniec życia wydał „Ilustrowany przewodnik po Krakowie, po jego kościołach, pałacach, muzeach, bibliotekach, murach miejskich i starożytnych domach“ (1916).

Ludwik Stasiak, Ilustrowany przewodnik po Krakowie, okładka.
Ludwik Stasiak, Ilustrowany przewodnik po Krakowie, karta tytułowa.

Dzwon „Zygmunt” na Wawelu to jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli polskich. Odlany został w 1520 r. w krakowskiej ludwisarni Hansa Behama z Norymbergi. Bije w najważniejsze święta i uroczystości kościelne i narodowe oraz w wyjątkowych chwilach dla Krakowa i Polski. Obraz namalował Piotr Stachiewicz – artysta wprawdzie wywodzący się z Nowosiółek Gościnnych na Podolu, jednak przez większość swojego życia związany z Krakowem. Tam w latach 1877-1883 studiował w Szkole Sztuk Pięknych pod kierunkiem Jana Matejki, a później pracował i tworzył. Tematem jego prac były sceny rodzajowe, historyczne, religijne oraz portrety. Zajmował się także wykonywaniem ilustracji, w tym m.in. do Trylogii i Quo vadis H. Sienkiewicza. Popularność zyskał jako autor cyklu obrazów „Królowa Niebios. Legendy o Matce Boskiej” (1893), z którego powstały również grafiki. W latach 1893- 1895 wykonał cykl dwunastu obrazów przedstawiających kopalnię soli w Wieliczce i pracę tamtejszych górników. Za obraz Śmierć górnika został uhonorowany nagrodą Akademii Umiejętności im. Probusa Barczewskiego. Spoczywa na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Piotr Stachiewicz (1858-1938), Dzwon Zygmunta, olej/deska, 2. poł. XIX w.
Walerian Kasprzyk (1912-1992), Kraków IV – Dziedziniec na Wawelu, akwarela/papier.
Ludwik Stasiak, Barbakan Bramy Floriańskiej, rysunek piórkiem.

TATRY

Leon Wyczółkowski (1852-1936), Morskie Oko, 1905, pastel/papier, 54 x 70.
Leon Wyczółkowski (1852-1936), Wodospad Mickiewicza (Wodogrzmoty Mickiewicza), gwasz/papier, 1905, 60 x 85.

Tatry odgrywają w polskiej historii, tradycji i kulturze rolę wyjątkową. Podobnie jak w przypadku Krakowa nie sposób wyrazić tego w krótkiej sekwencji wystawy. Odwołajmy się przynajmniej do kilku tatrzańskich symboli. Leon Wyczółkowski, malarz i grafik, zaliczany jest do czołowych przedstawicieli Młodej Polski, stosujący w swojej twórczości wszechstronne techniki, takie jak olej, akwarela, tusz, tempera, pastel, ołówek, grafika. Często tematy jego prac malarskich były związane z Tatrami. Dwa prezentowane pejzaże tatrzańskie można na co dzień podziwiać w stałej ekspozycji malarstwa z przełomu XIX i XX wieku. A taki Giewont – góra symbol, legenda, zakopiański król? Walery Eljasz-Radzikowski w 1880 r. pisał o nim: „Z każdej prawie chaty Giewonta widać, toteż słusznie mu się należy tytuł króla zakopiańskiego”. Sylwetka Giewontu od dawna kojarzona była z sylwetką śpiącego rycerza. Oto w grocie oświetlonej kagankami – mówi opowiadana od niepamiętnych czasów przez górali legenda – śpi zastęp rycerzy. Towarzyszy im anioł przepasany góralskim pasem, trzymający miecz i złoty róg. Gdy Polska znajdzie się w potrzebie jego dźwięk obudzi śpiących. Giewont symbolizuje bowiem uśpioną Polskę, która, gdy nadejdzie stosowna pora, wystąpi przeciw ciemiężycielom. Symbolicznej wymowy nabiera fakt, że przed wybuchem I wojny światowej właśnie pod Giewontem prowadzili ćwiczenia przyszli legioniści Józefa Piłsudskiego. Autorem drzeworytów jest Władysław Skoczylas, który, jak powiada Tadeusz Cieślewski Syn „był inicjatorem i twórcą współczesnego drzeworytu w Polsce”. Zaczynał od malarstwa olejnego i akwaforty, by zająć się później niemal wyłącznie drzeworytem i akwarelą. Urodził się w Wieliczce, lecz młodość spędził w Bochni, gdzie przeniosła się rodzina Skoczylasów; tu również ukończył gimnazjum. Jeszcze w szkolnej ławie, wspólnie z kolegami – Marcinem Samlickim, Leonem Szkockim oraz braćmi Janem i Józefem Stokłosami odbył szereg wycieczek w Tatry i na Podhale. To wtedy zapewne zrodziły się fascynacje Skoczylasa góralszczyzną. Po ukończeniu studiów artystycznych w Wiedniu i Krakowie objął w 1908 r. posadę nauczyciela w Szkole Przemysłu Drzewnego w Zakopanem. Powrócił tam jeszcze na jakiś czas po odbyciu studiów w Paryżu i Lipsku. Po zakończeniu I wojny światowej wykładał na Politechnice Warszawskiej, a następnie objął katedrę grafiki w warszawskiej ASP. Piękno i niezwykłość Giewontu utrwalało wielu twórców. Pośród nich był także inny malarz związany z Bochnią – Ludwik Goslar. Więcej o nim w publikacji Agnieszki Truś-Bakalarz Od Hanusza do Kasprzyka. Bocheńskie pracownie malarskie, Bochnia 2006.

Ludwik Stasiak (1858-1924), rysunek opublikowany w „Biesiadzie Literackiej”, LII, 1901 nr 27.
Tatry, Album 26 heliograwiur z widokami tatrzańskimi, wydany przez wydawnictwo Stella, Bochnia.
Władysław Skoczylas (1883-1934), Śpiący rycerze, 1914, drzeworyt, 17 x 20, sygnowany p.d. ołówkiem: W. Skoczylas. Zapis Marcina Samlickiego.
Władysław Skoczylas (1883-1934), Giewont (Rycerz Giewont), 1921, drzeworyt, 18 x 27 cm, sygnowany p.d ołówkiem: W. Skoczylas. Zapis Marcina Samlickiego.

Piękną kartę w upowszechnianiu idei Tatr i przybliżaniu ich społeczeństwu polskiemu w czasach zaborów zapisał Ludwik Stasiak i bocheńska „Stella”, będąca jednym z aktywnych wydawców widokówek, cieszących się na początku XX wieku ogromnym powodzeniem. Stasiak był jej kierownikiem artystycznym. W dorobku firmy znajduje się kilkadziesiąt wzorów widoków przedstawiających Tatry. Wydając je Stasiak współpracował z fotografami zakopiańskimi, krakowskimi i bocheńskimi (W. Gargul), mającymi swoje filie w Zakopanem. Przypominamy dziś jeden z takich widoków – popularny na początku ubiegłego wieku sposób podróży do Morskiego Oka góralskim wasągiem.

Teodor Białyniecki-Birula (1886-1956), Czarny Staw, 1926, olej/tektura, 50 x 68.
Ludwik Goslar (1904-1982), Krajobraz górski [Giewont], 1966, pilśnia/olej, 46 x 56.

MORZE

Niech za komentarz do tego wątku posłuży relacja ucznia z gimnazjum w Bochni z czasów, gdy uzyskany po I wojnie światowej dostęp do skrawka Bałtyku tak silnie fascynował ówczesne polskie społeczeństwo. W miesięczniku krajoznawczym „Orli Lot” – organie Kół Krajoznawczych Młodzieży Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego (R. 11, 1930 nr 10) ukazała się relacja Michała Czyżewicza ucznia VIII klasy gimnazjum w Bochni, późniejszego lekarza osiadłego po II wojnie światowej w Kenii i ofiarodawcy zbiorów afrykańskich dla bocheńskiego muzeum (do dziś w nim eksponowanych). Opublikował w niej zapis szczególnej ekspedycji. Oto 1 lipca „sześciu krajoznawców z klasy VII gimnazjum bocheńskiego, a to St. Bigaj, Kaczorowski, A. Łucyków, A. Norek, St. Pietrzykowski wraz ze mną wyruszyło na 8- metrowej łodzi, nazwanej „Bochnią” z Krakowa do Gdańska. Ładowanie prowiantów odbyło się w Niepołomicach, poczem wycieczka wyruszyła w dalszą drogę. Noclegi odbywały się pod gołem niebem w łodzi, na sianie. Łódź pędzona 2-ma wiosłami robiła 60-80 km dziennie, zmiana następowała co 4 km”. Nie bez przygód dotarli do Gdańska. „Serca nasze przepełniło uczucie dumy i miłości tego polskiego morza”. Zwiedzili Gdańsk, pojechali koleją do Gdyni: „Gdynia rośnie dopiero, choć już teraz widać zaczątek jej przyszłej potęgi, ulice jeszcze niebrukowane, pełne piasku. Śrubowiec „Wanda” wiezie nas na, majaczący w dali, Hel; w ślad za okrętem lecą, kwiląc, śnieżno-białe mewy (…) Przed nami leży Gdynia z portem, u stóp naszych szumi morze swą odwieczną pieśń, z portu wysuwa się parowiec, migocący tysiącem swych świateł, a tam hen w mrocznej dali błyszczą światła latarni morskich na Helu. Nocą pociąg unosi nas na P.W.K. [Powszechną Wystawę Krajową] do Poznania, skąd syci wrażeń wracamy do Bochni”.

Wyprawa bocheńskich gimnazjalistów Wisłą do Gdańska.

Nie bez powodu zamieszczamy w tej części również rysunek Ludwika Stasiaka. W jego twórczości zaskakująco liczną grupę stanowią artykuły prasowe i rysunki poświęcone Gdańskowi. Wydawać by się mogło, iż Pomorze pozostawało poza wnikliwą obserwacją malarza i literata z małopolskiej Bochni. A jednak z chwilą odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. Pomorze i Gdańsk stanowiły ważny temat, prezentowany przez niego w kilku odcinkach na łamach krakowskiego „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”. Włączył się w tym czasie w dość szeroki nurt publicystyki udowadniającej prawa Polaków do terenów nad Bałtykiem. W artykule „Stary wierny Polsce Gdańsk” napisał: „Wierność i miłość Gdańska do Polski nie płynęła wcale z powodów uczuciowych i ideowych. Polska była żywicielem miasta. Polska jedynie bogaciła je, tu było targowisko zboża polskiego dla całej Europy, przez to targowisko płynął do tego miasta pieniądz i rodził niesłychany dobrobyt”.

Ludwik Stasiak (1858-1924), Kościół Mariacki w Gdańsku, pocz. XX w., rysunek piórkiem.
Mapa Polskiego Wybrzeża. Nakładem Polskiego Towarzystwa Księgarń Kolejowych „Ruch” Sp.Akc., przed 1939, Warszawa – Poznań – Kraków – Lwów – Gdańsk – Wilno – Katowice. Podziałka: 1:100 000.

KRESY

Ludwik Stasiak (1858-1924), Alegoria Juliusza Słowackiego, pocz. XX w., rysunek piórkiem, tusz lawowany.
Ludwik Stasiak (1858-1924), Zamek w Chocimiu, pocz. XX w., rysunek piórkiem.

Pojęcie „Kresy“ to temat rzeka – niejednoznaczny, zmienny i dyskusyjny w określaniu tak nazywanej przestrzeni. Pojęcie „Kresy” we współczesnym rozumieniu zostało użyte przez Wincentego Pola w wydanej w 1854 r. rapsodii rycerskiej „Mohort“.
Związana jest z Kresami nieprawdopodobna liczba odniesień historycznych, opowiadań, tradycji rodzinnych i wspomnień, narodowych mitów i tradycji. Kresy to tereny przemieszania dzikości z cywilizacją, zasilające do dziś polską mitologię narodową, ale też miejsce, gdzie urodzili się i byli z nimi związani najwybitniejsi przedstawiciele kultury polskiej m.in. Rej, Mickiewicz, Słowacki, Fredro, Orzeszkowa, Moniuszko, Paderewski, Grottger oraz bohaterowie walk o Polskę: hetman Żółkiewski, król Jan III Sobieski, Kościuszko i Piłsudski. Od XVII w. były tematem mitologizacji przewag polskich rycerzy w wojnach toczonych na „przedmurzu”. Idealizowano kresowych bohaterów, stawiając ich za wzór do naśladowania, przypominano dni chwały i potęgi, ale także klęski i męczeństwa. Szczytowym osiągnięciem na tym polu była „Trylogia“ Henryka Sienkiewicza. Do chwil chwały odwoływał się także Ludwik Stasiak, przedstawiając miejsca kultowe w narodowej mitologii jak Chocim.
Kresy sprzed II wojny światowej nadal są przedstawiane w kontekście sentymentalnym i wspomnieniowym, jako „kraj lat dziecinnych” i raj utracony, taki jak wyjątkowej urody i nasycony polskimi akcentami Krzemieniec. Przed 1939 r. był on popularną kolonią artystyczną, pełniąc podobną rolę, jak Kazimierz Dolny nad Wisłą. W ostatnich latach przed wybuchem wojny malował tam Marcin Samlicki. Z ponad dwudziestu obrazów znajdujących się w naszych zbiorach wybraliśmy te najbardziej symboliczne. W okresie PRL-u termin „Kresy” został oczywiście ze względów politycznych wyeliminowany ze słownika polskich pojęć narodowych. Obecnie pojęcie kresów nadal jest mocno zakorzenione w kulturze polskiej i obejmuje, także trudne a niekiedy wręcz dramatyczne, doświadczenia ludności polskiej zamieszkałej na tych ziemiach w latach II wojny światowej i późniejszych.

Marcin Samlicki (1878-1945), Widok z Krzemieńca, 1937, olej/płótno, 65 x 53.
Marcin Samlicki (1878-1945), Wejście do dworu [obecnie Muzeum Słowackiego w Krzemieńcu], olej/płótno, 38 x 46.
Marcin Samlicki (1878-1945), Motyw z Krzemieńca [Góra Bony], 1939, olej/płótno, 53,5 x 64.

WIELKA HISTORIA OJCZYZNY NAJBLIŻSZEJ

Fragment mapy Wacława Grodeckiego (Grodziecki) (ok. 1535-1591) zamieszczony w dziele Marcina Kromera, De origine et rebus gestis Polonorum libri XXX (O sprawach, dziejach i wszystkich innych potocznościach koronnych ksiąg XXX, Kolonia 1589.

Teren rozciągający się pomiędzy Krakowem – stolicą państwa polskiego a Bochnią i Wiśniczem z oczywistych względów sprzyjał bezpośredniemu doświadczaniu wielkiej historii, zarówno w jej pozytywnym, jak i negatywnym oddziaływaniu (np. w czasach potopu szwedzkiego, poł. XVII w. ). Niemal wzrokowa łączność mieszkańców tych ziem z Wawelem, siedzibą królów polskich i narodowym panteonem, nie mogła pozostawiać ich na ten fakt obojętnym. A przecież i Bochnia z jej żupą solną – „skarbcem Sarmacji“, i Wiśnicz – ważny ośrodek magnacki najpierw Kmitów a później Lubomirskich, i Lipnica Murowana, Łapczyca, Brzeźnica, Chełm oraz szeroka przestrzeń Puszczy Niepołomskiej pomiędzy Niepołomicami a Uściem Solnym, teren polowań królewskich, sprzyjały kontaktom z „wielkim światem“. W ten sposób ziemie te znalazły się na XVI-wiecznej mapie Polski Wacława Grodeckiego, opublikowanej w dziele Marcina Kromera. Pojawiły się także opisy literackie odwiedzających Bochnię. Należał do nich m.in. jezuita Andrzej Kanon, który napisał pod wpływem wrażeń wyniesionych z podziemi poemat „Fodinae Bochnenses lucubrationibus poeticis ilustrate“ (1641), opublikowany w zbiorze z 1643 r.

Joannes Chrysostomus, Opera, oprawa, przednia okładzina.
Joannes Chrysostomus, Opera, karta tytułowa
Joannes Chrysostomus, Opera, herb Śreniawa na tylnej okładzinie

Joannes Chrysostomus, Opera, Basileae Officina Hervagiana 1539, Oprawa: skóra, brunatna na desce, tłoczenia ślepe i złotem (złote), superekslibris Piotra Kmity i monogram P. K.; na tylnej okładzinie herb właściciela – Śreniawa.

Erik Jönsson Dahlbergh ( 1625-1703) , Arx Wischnizensis munitissima et Monasterium... MDCLV [plan zamku w Wiśniczu, 1655] z dzieła Samuela Pufendorfa De rebus a Carolo Gustavo Sueciae Rege gestis..., Norymberga 1696.
Andrzej Kanon, Fodinae Bochnenses lucubrationibus poeticis ilustrate, 1641.
Andrzej Kanon, Liber poematum, 1643.

Andrzej Kanon, Fodinae Bochnenses lucubrationibus poeticis ilustrate, 1641. Poemat opublikowany w zbiorze: Andrzej Kanon, Liber poematum, 1643.

Bocheńskie pamiątki cechowe to nie tylko bezpośrednie ślady po dawnej kulturze technicznej minionych stuleci, wyrażające dumę z korporacyjnej przynależności, poszanowanie zwyczajów, przestrzeganie dobrego obyczaju, etos zawodowy. Cechy stanowiły przecież bardzo ważny składnik życia społecznego także z innego powodu. W warunkach pokoju wytwarzały niezbędne do życia produkty, zaś w razie niebezpieczeństwa stawały do obrony zagrożonego dobytku miasta, niekiedy także państwa. Prezentowana księga cechu krawców obejmuje spis mistrzów krawieckich wyzwolonych w bocheńskim cechu krawieckim w latach 1535-1812, spis wyzwolonych czeladników rzemiosła krawieckiego w Bochni w latach 1565-1829, listę osób spoza cechu przyjętych do bractwa, inwentarz aparatów kościelnych, należących do ołtarza cechowego w kościele św. Mikołaja w Bochni, zapisy dla cechu z 2. połowy XVIII w., kronikę odbudowy ołtarza cechowego w kościele św. Mikołaja w latach 1766-1778. Ze szczególnym upodobaniem do cechowej przeszłości Bochni, związanej nierozerwalnie z produkcją i usługami na rzecz żupy solnej, odwoływał się Ludwik Stasiak. Zarówno w twórczości malarskiej, w której pełno symboliki cechowej (dokumenty i naczynia cechowe), jak i literackiej. Uczynił to w wydanej w 1904 r. powieści „Skarbiec króla Kazimierza w przepaściach bocheńskiej żupy solnej”, opisującej bohaterską postawę bochnian w czasie potopu szwedzkiego.

Księga cechu krawieckiego w Bochni z lat 1533-1829, papier czerpany ze znakiem wodnym, atrament. Oprawa skórzana, zdobiona wzorami geometrycznymi, radełkiem i tłokami (róża, orzeł), ślady po zapinkach, 310 x 215 mm, stron 212.
Ludwik Stasiak (1858-1924), Starejsi cechu, pocz. lat 90. XIX w., olej/płótno, 50 x 60.
Ludwik Stasiak (1858-1924), Nabożeństwo cechowe, olej/tektura.
Ludwik Stasiak (1858-1924), Mężczyzna z dzbanem (Autoportret), olej/tektura, 69 x 100.

Ważną rolę w skali państwa polskiego odgrywał od XV w. ośrodek możnowładczy w Wiśniczu. Zarówno Kmitowie, jak i późniejsi właściciele – Lubomirscy pełnili szereg eksponowanych godności państwowych. Na pewno zaś odgrywali ważną rolę polityczną w bezpośrednim otoczeniu monarchów polskich. Na przykład Piotr V Kmita (ok. 1477-1553) był aktywnym uczestnikiem w polityce ostatnich Jagiellonów – Zygmunta I Starego i Zygmunta II Augusta (gościł go zresztą wraz z Barbarą Radziwiłłówną na zamku wiśnickim). Stanisław Lubomirski to z kolei twórca Wiśnicza jako „miasta idealnego“ i jego wspaniałych budowli, ponadto żywo zaangażowany w polską politykę wschodnią i wojny przeciw Turkom. Zarówno on, jak i Piotr V Kmita, stworzyli na zamku w Wiśniczu prawdziwe ośrodki kultury renesansowej a później wczesnobarokowej. Kmita wzorem humanistów, w których był zapatrzony, zgromadził piękną i zasobną bibliotekę. Był w posiadaniu własnoręcznego listu od Erazma z Rotterdamu, co w ówczesnej Europie uchodziło za wielkie wyróżnienie. Dwie książki z księgozbioru Kmity, spośród 18 woluminów w ogóle zachowanych z tej biblioteki, rozproszonej po jego bezpotomnej śmierci, posiada bocheńskie muzeum, a jedną z nich jest dzieło Jana Chryzostoma z pięknym herbem Śreniawa na okładce.

Stanisław Fabijański (1865-1947), Zamek w Wiśniczu, gwasz.

KAMIENIE TEŻ MÓWIĄ O POLSCE

Kamienie Brodzińskiego, ok. 1930. Fot. Stanisław Mucha.
Ludwik Stasiak (1858-1924), Królówka [krzyż stojący na miejscu dworu, w którym przyszedł na świat Kazimierz Brodziński], rysunek piórkiem, pocz. XX w.
Afisz z otwarcia rezerwatu Kamienie Brodzińskiego 12 czerwca 1938 r.

Chyba trudno znaleźć lepszy przykład dla zilustrowania tego zdania, niż Kamienie Brodzińskiego (wcześniej Skały Brodzińskiego), w powiecie bocheńskim. Nazywając tak kiedyś grupę ciekawych skał na grzbiecie góry Paprotna, pomiędzy Lipnicą Górną, Muchówką i Rajbrotem, odwołano się do wielkiego rodaka – Kazimierza Brodzińskiego, najwybitniejszego twórcy preromantyzmu w Polsce, który przyszedł na świat 8 marca 1791 r.  w pobliskiej Królówce, zaś dzieciństwo spędził w Lipnicy Murowanej i Rajbrocie. Był więc równolatkiem Konstytucji 3 Maja! W czasach zaborów na „Skały Brodzińskiego” przybywano w dniach świąt narodowych, śpiewając pieśni patriotyczne oraz wspominając czasy wolnej Rzeczypospolitej. Kazimierz Brodziński we wspomnieniach z lat młodości napisał, że „piękne to ustronie” było dla niego ulubionym miejscem wycieczek w dzieciństwie. Z nim też łączył wspomnienie ostatniego rozbioru Polski: „Na wiadomość o nim cały dom poszedł w pobliskie góry, pod tak zwany duży kamień; śpiewano pieśni patriotyczne, mianowicie hymn Do Ciebie, Boże, wznosim nasze modły. Pieśń ta utkwiła mi na zawsze w pamięci”. W 1938 r. utworzono tam, staraniem oddziału Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Bochni, „Rezerwat Przyrodniczy  Kamieni Brodzińskiego”. Drugim miejscem w powiecie bocheńskim, do którego chętnie się odwoływano w historycznej refleksji, był Pierzchowiec, gdzie 2 sierpnia 1755 r. urodził się Jan Henryk Dąbrowski, bohater naszego hymnu narodowego. Fakt ten upamiętnia obelisk wzniesiony przez okolicznych ziemian w 1872 r. (stoi na terenie dawnego parku dworskiego). Na kamiennym monumencie zwieńczonym rogatywką, szablą i zwojem papieru, umieszczono herb rodowy, herby Korony i Litwy oraz wyryto pierwsze słowa pieśni „Jeszcze Polska nie zginęła”. 19 września 1897 r. – w setną rocznicę utworzenia Legionów Polskich we Włoszech, dzięki staraniom bocheńskiego „Sokoła”, odsłonięto w południowej nawie kościoła św. Mikołaja w Bochni tablicę pamiątkową poświęconą Dąbrowskiemu. Wykonał ją Wojciech Samek podług rysunku Ludwika Stasiaka, który sporządził również olejną podobiznę generała. Do tych i innych miejsc (Wiśnicz, Trzciana, Lipnica Murowana) wiedzie nas szlachecki poeta Józef Niwicki – właściciel Kierlikówki w powiecie bocheńskim, który w skromnym tomiku wierszy Listki karpackie, wydanym w Bochni przez Wawrzyńca Pisza, zakreślił rzeczywiste i duchowe granice powiatu bocheńskiego, nasycając odwiedzane miejsca wierszowaną, opowieścią o walorach krajobrazowych i historycznych tej ziemi.

Królówka. Drzwi do drewnianego kościoła św. Jakuba, w którym ochrzczony został Kazimierz Brodziński, 1. poł. XX w.
„Orli Lot“. Miesięcznik krajoznawczy. R. XVI, 1935 nr 9-10, w ktorym opublikowano materiały zebrane przez Koło Krajoznawcze w Państwowym Gimnazjum w Bochni.
Królówka. Krzyż stojący na miejscu dworu, w którym przyszedł na świat Kazimierz Brodziński. Fot. Piotr Galas, przed 1939 r.
Ludwik Stasiak (1858-1924), W rocznicę urodzin Henryka Dąbrowskiego 29 sierpnia 1755. Pomnik w Pierzchowcu przy Bochni, gdzie się urodził twórca prysunek piórkiem, koniec XIX w.
Pocztówka z pamiątkami poświęconymi gen. Janowi Henrykowi Dąbrowskiemu w Pierzchowcu i Bochni, pocz. XX w.
Bochnia. Kościół św. Mikołaja, nawa południowa. Tablica ku czci gen. Jana Henryka Dąbrowskiego. Portret namalowany przez Ludwika Stasiaka. Fot. Wojciech Salamon.
Bochnia. Kościół św. Mikołaja, nawa południowa. Tablica ku czci gen. Jana Henryka Dąbrowskiego. Fot. Wojciech Salamon.
Józef Niwicki, Listki karpackie, Bochnia 1873, karta tytułowa.
Ruiny zamku w Wiśniczu. Pocztówka Wydawnictwa Salonu Malarzy Polskich w Krakowie, 1902.
Mieczysław Serwin-Oracki (1912-1977), Zamek w Wiśniczu, 1930, autolitografia z teki „Ziemia Bocheńska“.
Mieczysław Serwin-Oracki (1912-1977), Dziedziniec zamku w Wiśniczu, 1930, autolitografia z teki „Ziemia Bocheńska“.
Mieczysław Serwin-Oracki (1912-1977), Kazamaty zamku w Wiśniczu, 1930, autolitografia z teki „Ziemia Bocheńska“.

CZAS POWSTAŃCZEGO ZRYWU

Wojciech Goczałkowski
Wojciech Goczałkowski, Wspomnienia lat ubieglych, Kraków 1862.

W powstania wzniecane przeciw zaborcom angażowali się także ludzie związani z regionem bocheńskim. Odnaleźć ich można we wszystkich zrywach powstańczych – wśród powstańców listopadowych i styczniowych. Inni włączyli się w spiski patriotyczne, przygotowujące powstanie krakowskie 1846 r. Byli też tacy, jak członkowie Ławy Powstańczej w Bochni, którzy wspierali zryw powstańczy zbiórkami pieniędzy i broni. Mieszkańcy Bochni zaś ułatwiali osiedlanie się represjonowanym po klęsce w Bochni. W powstaniu listopadowym jako oficer 1. pułku ułanów brał udział Wojciech Goczałkowski – żołnierz 1831 r., pamiętnikarz, publicysta. Urodził się 2 maja 1809 r. w Cerekwi, zmarł bezpotomnie w wieku 56 lat 8 stycznia 1866 r. w Bobowej i tam został pochowany. Był mężem literatki i działaczki społecznej Julii Goczałkowskiej, którą poślubił ok. 1820 r. Dzierżawili folwarki Ostrów i Zatoka, które kiedyś należały do rodzinnego majątku Goczałkowskich. Wojciech zajmował się prowadzeniem folwarku, jego żona mogła się oddać pracy na rzecz kulturalnego i gospodarczego podniesienia wsi. Oboje byli zapalonymi społecznikami. Założyli szkoły gminne w Ostrowie i Zatoce, utrzymując je na swój koszt. Utwory literackie Julii Goczałkowskiej wydał Wawrzyniec Pisz w trzytomowych „Pismach wierszem i prozą“. Goczałkowscy są patronami jednej z ulic Bochni.
„Wspomnienia lat ubiegłych“ Goczałkowskiego, które ukazały się w dwutomowej edycji, są zajmującą opowieścią o życiu autora. Szczególnie barwnie została przedstawiona jego służba wojskowa, jak również ciekawe obserwacje na temat konspiracji galicyjskich lat 40. XIX w. To piękna książka, także pod względem formy, zawierająca litografowane tablice ilustracyjne; karty tytułowe obu tomów zostały podkolorowane akwarelą. Prezentowany przez nas egzemplarz został opieczętowany przez bocheńskiego drukarza i księgarza Wawrzyńca Pisza, w którego księgarni przy ul. Kazimierza Wielkiego w Bochni został nabyty.

Tomasz Łosik (1848 - 1896), Portret Józefa Morgensterna, 2. poł. XIX w., olej/ płótno, 63 x 50.

W powstaniu listopadowym brał także udział Józef Morgenstern (1810-1893), nauczyciel, propagator sadownictwa, pochowany na cmentarzu bocheńskim, sportretowany przez Tomasza Łosika. W muzealnych zbiorach przechowywane są także pamiątki i archiwalia z czasów powstania styczniowego, jak portet Antoniego Hanusza, uczestnika powstania w 1863, namalowany przez jego ojca Feliksa Hanusza oraz fotografia z uroczystości odsłonięcia w dniu 9 czerwca 1913 r. obelisku w Łapczycy, wzniesionego dla uczczenia pamięci Józefa Chwałkowskiego – ucznia gimnazjum w Bochni, który jako ochotnik poległ w jednej z potyczek. Ciekawą pamiatką jest także fotografia Marcina Borelowskiego „Lelewela“, działacza patriotycznego, pułkownika w powstaniu styczniowym. Przed powstaniem jako blacharz zatrudnił się w 1854 r. przy remoncie dachu bocheńskiego kościoła, wykonując sygnaturkę na wieżę. W czasie powstania od kwietnia 1863 r. dowodził siłami zbrojnymi na Podlasiu, a później też na terenie województwa lubelskiego. Poległ 6 września 1863 r. w bitwie na Sowiej Górze pod Batorzem. 

Marcin Borelowski, ps. Lelewel, Zakład fotograficzny A. i F. Zeuschnera, XIX w.
Feliks Hanusz (1811-1876), Portret syna, 1863, pastel.
Łapczyca. Uroczystość odsłonięcia obelisku w Łapczycy, wzniesionego dla uczczenia pamięci Józefa Chwałkowskiego, ucznia gimnazjum w Bochni, który jako ochotnik poległ w jednej z potyczek, 9 czerwca 1913.

W zbiorach Muzeum Pamiątek po Janie Matejce „Koryznówka” w Nowym Wiśniczu znajduje się niezwykła fotografia – dokument sprzed 150 lat świadczący o zaangażowaniu środowiska bocheńskiego w sprawy powstania styczniowego. Powstanie wybuchło za Wisłą, w zaborze rosyjskim, lecz żywo bijące serca Polaków w zaborze austriackim nie mogły przecież pozostać nieczułymi na ową iskrę nadziei. Niektórzy, jak uczeń gimnazjum bocheńskiego – Józef Chwałkowski z Łapczycy, przystąpili do powstania jako ochotnicy i stracili w nim młode życie. Innym, jak Antoniemu Hanuszowi, udało się przeżyć, podobnie jak Andrzejowi Lubicz- Łopackiemu, Leonowi Strumiłło-Zgierskiemu, Kasprowi Turkowi. Ważne było także wsparcie, jakiego udzielały zawiązywane w poszczególnych miastach Galicji Obwodowe Ławy Powstańcze. Naczelna władza narodowa na terenie obwodu bocheńskiego, utworzona pod koniec 1862 roku, została podporządkowana organizacyjnie Naczelnej Radzie Galicyjskiej, jako centralnej władzy narodowej ziem polskich pod zaborem austriackim. Wspierała w istotnym stopniu działania powstańcze w zaborze rosyjskim – finansowo, materialnie i logistycznie. Do Ławy należeli wybitni przedstawiciele miasta i obwodu (powiatu) bocheńskiego. Oto imiona i nazwiska tych mieszkańców ówczesnej Bochni i powiatu, zaangażowanych w Powstanie Styczniowe, które udało nam się dotąd ustalić. Siedzą od lewej: Kwiatkowski – adwokat, Leonard Serafiński – notariusz, Hipolit Sikorski – weteran powstania listopadowego, zesłaniec na Syberię, Franciszek Hoszard – dr medycyny, naczelnik Ławy, Feliks Hanusz – artysta malarz. Stoją od lewej: Adolf Vayhinger – notariusz, zięć malarza Hanusza, Władysław Lisowski – adwokat, Józef Hantschel – poczmistrz, NN, Stanisław Serafiński – urzędnik (przyrodni brat Leonarda Serafińskiego), Romuald Żurowski – weteran powstania listopadowego i uczestnik rewolucji węgierskiej w 1848 roku, Antoni Niedzielski z Zabawy, Józef Polityński – nauczyciel gimnazjum w Bochni, Kozakiewicz (brak imienia), Franciszek Reiss – aptekarz.

Plansza wykonana dla uczczenia 150. rocznicy Powstania Styczniowego przez Muzeum im. Stanisława Fischera w Bochni i Muzeum Pamiątek po Janie Matejce „Koryznówka”. W 2013 r. prezentowana przed budynkiem Muzeum.

FUNDAMENTY POLSKOŚCI CZASÓW NIEWOLI, CZYLI EDUKACJA PATRIOTYCZNA

Z pewnością do najważniejszych postaci na tym polu należy Wincenty Pol (1807- 1872). Choć wywodził się z rodziny o obcych korzeniach (jego ojciec Franciszek Ksawery Pohl był Niemcem urodzonym na Warmii, zaś matka Eleonora pochodziła ze spolonizowanej rodziny francuskiej Longchamps de Berier), potrafił odkryć polskość w sobie, czego dał wyraz w późniejszej twórczości poetyckiej, pracach geograficznych oraz w żołnierskiej walce. W czasie powstania listopadowego został ranny a za wykazane męstwo odznaczony orderem Virtuti Militari awansował do rangi podporucznika. Ukrywając się przed represjami w Zakopanem odkrył piękno Tatr, co zainspirowało go do napisania jego najbardziej znanego utworu Pieśni o ziemi naszej, będącej poetyckim opisem polskich regionów. Z wielką pasją studiował też nauki przyrodnicze, w szczególności geografię. Obok kolejnych utworów poetyckich pisał również prace naukowe, będące efektem rzetelnych obserwacji i badań terenowych. W 1849 r. uzyskał tytuł profesora nadzwyczajnego na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie objął katedrę geografii. Spoczywa w Krypcie Zasłużonych w kościele Paulinów na Skałce.

Stanisław Daczyński, (1856 - po 1930), Portret Wincentego Pola, 1874, olej/płótno, 30 x 22,5.
Jerzy Samuel Linde, Słownik języka polskiego, T. 1 cz. 1, Lwów 1854

Dla rozwoju i podtrzymania języka polskiego w czasach niewoli wprost nieprzecenione są zasługi Samuela Bogumiła Linde (1771-1847), slawisty, leksykografa, językoznawcy, tłumacza, bibliografa, autora monumentalnego Słownika języka polskiego. Jego droga do polskości była nieco podobna jak Wincentego Pola. Słownik, jak powiada Michalski, będący rezultatem imponującej pracowitości i metodyczności autora, stanowił bardzo poważne i trwałe osiągnięcie naukowe. Objął ogromny materiał źródłowy, w przytłaczającej mierze zaczerpnięty z druków XVI- XVIII w. Największą jego zaletą były liczne, przy każdym prawie haśle, cytaty z podaniem źródła, mankamentem zaś niezbyt staranny opis bibliograficzny wykorzystanych źródeł, sięganie nieraz do niewłaściwych, późniejszych wydań danych autorów. Warto zaglądnąć do tomu pierwszego, aby przeczytać, co napisano pod hasłem: Bochnia.

Nota poświęcona Bochni [w:] Jerzy Samuel Linde, Słownik języka polskiego, T. 1 cz. 1, Lwów 1854.

Język ojczysty dawał poczucie przynależności narodowej. W 1901 r. głośny stał się strajk szkolny we Wrześni – w odpowiedzi na prześladowanie dzieci broniących języka ojczystego. 22 listopada 1901 sprawę nagłośnił Henryk Sienkiewicz, publikując w „Czasie” odezwę w tej sprawie, którą przedrukowały pisma zagraniczne. Swoim poglądom dał już wyraz wcześniej, drukując od lutego 1897 r. w odcinkach powieść Krzyżacy. Dramat wrześnińskich dzieci starał się oddać pędzlem Ludwik Stasiak, znany przecież ze swojej antygermańskiej działalności choćby na polu literackim. Teraz namalował dwa bliźniacze obrazy: jeden znajduje się w Muzeum Polskim w Chicago, drugi w Muzeum w Bochni. Wprawdzie ten ostatni nosi tytuł dość ogólny: Zakonnica w gronie dzieci, lecz porównanie obu obrazów nie pozostawia żadnych wątpliwości.

Ludwik Stasiak (1858-1924), Zakonnica w gronie dzieci, olej/płótno, 71 x 112.
Ludwik Stasiak (1858-1924), Dzieci z Wrześni, olej, płótno. Muzeum Polskie w Chicago.
Ludwik Stasiak (1858-1924), Krwawe ręce. Powieść z dziejów rzezi galicyjskiej, Lwów 1904.
Ludwik Chyl, prawnuk Ludwika Stasiaka przed jego obrazem w Muzeum Polskim w Chicago, 2010.

O zasługach wydawnictwa Stella w Bochni pod artystycznym kierownictwem Ludwika Stasiaka, zwłaszcza w pierwszych latach jej działalności, mówimy również w innej części naszej wirtualnej wystawy. Tu jedynie trzeba podkreślić edukacyjno- wychowawczy aspekt tej działalności, choć firma nastawiona była przecież, co zrozumiałe – na zysk. Stasiak potrafił łączyć oba cele. Temu miały służyć niektóre serie publikowane przez wydawnictwo z reprodukcjami dzieł Jana Matejki i innych malarzy historycznych, w tym samego Stasiaka. Inne to „Zabytki dziejowe i pomniki sztuki”, „Grunwald”. Stasiak oddał też swemu mistrzowi Matejce hołd, wydając album z przypisami do jego prac rysunkowych Jan Matejko (Bochnia 1924). Nawet pocztówki świąteczne, najczęściej projektowane przez Stasiaka, pełne były symboliki patriotycznej. Artysta projektował także podobne pocztówki dla Wydawnictwa Salonu Malarzy Polskich w Krakowie. Jako literat sięgał Stasiak do nieodległych jeszcze wtedy dramatycznych wydarzeń rzezi galicyjskiej w powieści „Krwawe ręce” wydanej we Lwowie w 1904 r. Malując w niej przerażające obrazy, przestrzegał w ten sposób przed powtórzeniem się dramatu.

Telegram z życzeniami dla młodej pary, Gniezno, 9 lutego 1918.
Telegram z życzeniami dla młodej pary, Środa Wielkopolska, 9 lutego 1918.

Pocztówki wydawnictwa Stella w Bochni zawierające wątki patriotyczne, 1908-1916. Także ta nowoczesna, jak na ówczesne czasy, forma służyła edukacji patriotycznej społeczeństwa polskiego w czasach niewoli.

Pocztówka Wydawnictwa Salonu Malarzy Polskich w Krakowie.

Trudno w jakikolwiek sposób przedstawić, w ograniczonej z konieczności formie, rolę w edukacji patriotycznej dwóch szczególnych postaci czasów niewoli – Jana Matejki i Stanisława Wyspiańskiego. Każdy z nich wybrał tylko sobie właściwy sposób tej szczególnej edukacji – Matejko przez niewiarygodnie obfitą i sugestywną malarską rekonstrukcję dziejów ojczystych, poprzez pryzmat, w którym większość z nas postrzega obrazy z dziejów ojczystych. Wyspiański poprzez historiozoficzną refleksję nad Polską i polskością, wielkością i małością polskiego charakteru pobudza wciąż do myślenia i stawiania sobie pytań. Cieszymy się, że posiadamy w naszych zbiorach rysunki tych wielkich twórców. Edukacja patriotyczna czasów niewoli odbywała się na wielu poziomach. Niezwykle oryginalną jej formę stanowiły telegramy ślubne z życzeniami dla nowożeńców – pełne patriotycznej symboliki, zawierające treści dziś trudno wyobrażalne w takich okolicznościach. To także cenne pamiątki dziejów ojczystych, choć mające wymiar kameralny, osobisty. Ta forma życzeń kontynuowana była w czasach II Rzeczypospolitej.

Stanisław Wyspiański (1869-1907), Kazimierz Wielki [szkic do witraża], 1900, rysunek ołówkiem, 21 x 16.
Jan Matejko (1838-1893), Bolesław I Długi książę wrocławski, rysunek ołówkiem, 19 x 13.
Katalog wystawy dzieł Jana Matejki (ze zbiorów rodziny pp. Serafińskich i p. Beaty Kirchmayerowej) oraz wystawa obrazów dawniejszych i współczesnych malarzy polskich i obcych znajdujących się w powiecie bocheńskim urządzona w Bochni w dniach od 21 czerwca do 2 lipca 1913 w salach Szkoły Wydziałowej Żeńskiej im. św. Kunegundy na dochód budowy „Domu Nauczycielskiego w Bochni”, Bochnia 1913.

WIELKA WOJNA

Bochnia. Uroczystość odsłonięcia Tarczy Legionów 9 kwietnia 1916 r. przez budynkiem Rady Powiatowej przy ul. Kazimierza Wielkiego.
Bocheńska Tarcza Legionów,1916, Józef Stręk, Własność Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, użyczona czasowo Muzeum w Bochni.

Czasy I wojny światowej i walk o granice niepodległej Rzeczypospolitej to temat sam w sobie. Na naszej wirtualnej wystawie pokazujemy zaledwie kilka wybranych aspektów tego zagadnienia. Symbolem ofiarności Bochni i powiatu bocheńskiego była tzw. Tarcza Legionów – dar społeczeństwa złożony na fundusz legionowy. Odsłonięto ją uroczyście 9 kwietnia 1916 r. przed budynkiem Rady Powiatowej przy ul. Kazimierza Wielkiego. W okresie I wojny światowej znajdowała się tam siedziba Powiatowego Komitetu Narodowego, kierowanego przez działacza ludowego Władysława Kiernika, organizującego pomoc dla Legionów Polskich. Tarcza, którą wykonał Józef Stręk jest obecnie własnością Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, dzięki którego uprzejmości możemy ją prezentować w stałej ekspozycji historycznej naszego muzeum. 

Kapitan Jan Słuszkiewicz, 7 VIII 1917.
Kapitan Jan Słuszkiewicz, 7 VIII 1917, odwrocie fotografii z dedykacją i pieczęcią Komendy Kompanii Saperów Legionów Polskich.

Spośród zastępu legionistów wywodzących się z Bochni wybraliśmy sylwetkę Jana Słuszkiewicza, obrazującą niemal w modelowy sposób polski los w 1. połowie ubiegłego stulecia. Urodził się w 1876 w Dubiecku. Po ukończeniu szkoły powszechnej uczęszczał do Gimnazjum w Bochni. Po ukończeniu 4 klas kontynuował naukę w Wyższej Szkole Przemysłowej we Lwowie (1894-1898). Po jej ukończeniu pracował jako referent drogowy w Powiatowym Zarządzie Drogowym w Bochni. Powołany do służby wojskowej ukończył Szkołę Jednorocznych Ochotników (podchorążych) przy 13 pułku piechoty w Krakowie, po czym służył jako kadet w 9 batalionie saperów. Po zwolnieniu do cywila pracował jako kierownik zarządu dróg Zarządu Powiatowego w Bochni. Od 1910 r. był czynnym członkiem Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. W sierpniu 1914 r. zgłosił się do Legionów Polskich i został przydzielony do pionierów w formowanym 2.pułku piechoty. Mianowany podporucznikiem wyruszył na front w Karpatach Wschodnich, gdzie od 16 do 21 października kierował budową „Drogi Legionów“ (Pantyrpass) z Holzschlaghausu do Rafajłowej, która umożliwiła błyskawiczne przejście oddziałów legionowych przez linię Karpat i pokrzyżowanie ruchów wojsk rosyjskich. Już 6 listopada został awansowany na porucznika i dowódcę oddziału pionierów 2 pułku. W połowie grudnia odszedł na tyły dla poratowania zdrowia, 1 kwietnia 1915 zwolniony za niesubordynację wobec Komendy Legionów, lecz wkrótce przywrócony do służby; 1 lipca 1915 mianowany dowódcą oddziału pionierów w 4 pułku piechotym, później oficerem prowiantowym pułku. 1 grudnia 1916 awansowany do stopnia kapitana. Po kryzysie przysięgowym pelnił służbę w Polskim Korpusie Posiłkowym, a po bitwie pod Rarańczą (15-16 lutego 1918) został internowany w Dulfalva, skąd go zwolniono w maju 1918. Od listopada 1918 służył w WP, początkowo, jako szef fortyfikacji Grupy Gen. Lisowskiego a potem z-ca szefa saperów II Armii, awansując w 1920 r. do stopnia majora. Od października 1920 r. był kierownikiem Rejonu Sapersko-Inżynieryjnego w Przemyślu; w 1921 awansował do stopnia podpułkownika. Od 1923 był szefem Rejonu Inżyniersko-Saperskiego Kraków, skąd 30 kwietnia 1927 przeniesiony w stan spoczynku. Po przejściu na emeryturę przeniósł się do Poznania, gdzie pracował jako urzędnik w Kierownictwie Fortyfikacji Wojskowych, a od 1933 r. jako naczelnik Pocztowego Urzędu Przewozowego. Od 1937 r. był kierownikiem administracyjnym w Fabryce Cegielskiego. W sierpniu 1939 r. zgłosił się ochotniczo do wojska i został przydzielony do Ośrodka Zapasowego Saperów nr 2, z którym przekroczył granice węgierską. Internowany po zajęciu Węgier przez Niemców został w 1944 r. wywieziony do Oflagu. Po zakończeniu wojny powrócił do Poznania, gdzie pracował od czerwca 1945 r. jako referent budowlany w Fabryce Cegielskiego, a od czerwca 1949 jako technik budowlany w Państwowym Przedsiębiorstwie Zjednoczenia Budowlanego Poznań. Zmarł 19 stycznia 1957 r. w Poznaniu. Pochowany na cmentarzu na Junikowie. Odznaczony krzyżem Virtuti Militarii 5 klasy, Krzyżem Niepodległości, Krzyżem Odrodzenia Polski 5 klasy, czterokrotnie Krzyżem Walecznych.

Jacek Malczewski (1854-1929), Autoportret, olej/deska, 1914.
Jacek Malczewski, List do ks. Józefa Kmiecika - proboszcza Tarnawy wysłany z Wiednia 23 lutego 1915.
Jacek Malczewski, List do ks. Józefa Kmiecika - proboszcza Tarnawy wysłany z Wiednia 23 lutego 1915.
Jacek Malczewski, List do ks. Józefa Kmiecika - proboszcza Tarnawy wysłany z Wiednia 23 lutego 1915.

Już w czasie trwania wojny, lecz jeszcze zanim walec ofensywy rosyjskiej nie zderzył się z kontrofensywą austriacką w śmiertelnym starciu na terenach pomiędzy Limanową i Łapanowem, w rejony te wybrał się przyjaciel Stasiaka, wielki malarz – wizjoner, twórca narodowych alegorii Jacek Malczewski. Zawitał do Tarnawy, chcąc poznać miejsce noszące dokładnie taką nazwę jak herb, którym się pisał. Trafił na plebanię do gościnnego tarnawskiego proboszcza, Józefa Kmiecika, do którego kilka miesięcy później skreślił niezwykły list. Czytamy w nim, jak to wybitny malarz wędrując wraz z żoną trafił na tamtejszą plebanię. Dzieli się w nim wrażeniami, jakie wywarł na nim gościnny gospodarz i ujmujące piękno miejsca skromnego i gościnnego:

„Wielmożny Xięże proboszczu! Przypominam się Jego pamięci, byłem u Niego z moją żoną jednego popołudnia z końcem października zeszłego roku, przyszliśmy piechotą ze Zbydniowa. Kościół w Tarnawie oświecony słońcem zachodu – miał fale złotych liści[e] na około siebie – które cicho wciąż spadały z otaczających go lip. W powietrzu była cisza jesiennego dnia – parawan gór z południa przesłaniała szafirowa gaza ich sylwet. Różowe role pól pokrajanych pełne były ludzi orzących lub kopiących kartofle – Senność i błogość w atmosferze wsi Tarnawy – przerywane były łopotem skrzydeł gołębich – za obejściem probostwa chodziły stada indyków. Weszliśmy na probostwo – Ksiądz po chwili nas przyjął – prosił na werandę – ozłoconą słońcem, zasypaną do połowy mnóstwem purpurowych jabłek. Rozmawialiśmy o Polsce, sztuce, książkach i o znajomych. Jak to już wszystko daleko – jak daleko! […]Wierzę – że przyjdzie czas – że zawitam w twe progi – wierzę [wierzaj] przyjmiesz mnie jak znajomego podróżnego – i wytrwałością Twoich przeżyć – dodasz odwagi i męstwa. Ściskam dłoń JW. proboszcza – szczerze Mu oddany. Jacek Tarnawa Malczewski – malarz”.

Ludwik Stasiak (1858-1924), Komendant Józef Piłsudski, rysunek opublikowany w czasopiśmie, 1915.
Ludwik Stasiak (1858-1924), Józef Piłsudski, rysunek opublikowany w czasopiśmie, 1915.
Ludwik Stasiak (1858-1924), Oczepiny, olej/tektura, 66 x 100.
Alfons Karpiński(1875-1961), Pejzaż z cmentarzem wojennym w Tuchowie, 1915, pastel.

W czasie I wojny światowej niektórzy artyści przedstawiali miejsca z nią związane i skutki, które niosła. Do wcale licznego grona dołączył również bochnianin Ludwik Stasiak. W tym czasie rysował i malował mogiły poległych w wyniku bitwy limanowsko-łapanowskiej, rozgrywającej się na naszych terenach późną jesienią 1914 r. W latach 1915-1916 uczestniczył w wystawach legionowych w Bazylei, Bernie, Krakowie, Wiedniu i Zurychu. Jego obraz pt. „Mogiła legionisty” żołnierze I Brygady Legionów podarowali komendantowi Józefowi Piłsudskiemu. Wykonał też dwa rysunkowe portrety Piłsudskiego, opublikowane w ówczesnej prasie. Mówiąc o pierwszym bocheńskim dniu odzyskania niepodległości należy pamiętać, że w Galicji Zachodniej przyszła ona blisko dwa tygodnie wcześniej. Bochnia była zatem jednym z pierwszych miast polskich, cieszących się odzyskaną wolnością. Rankiem 31 października 1918 r. Polacy – żołnierze batalionu zapasowego 32 pułku strzelców i konspiratorzy z Polskiej Organizacji Wojskowej przejęli bezkrwawo władzę wojskową i policyjną w mieście, zaś przed południem zawieźli do Krakowa wiadomość, że Bochnia jest już wolna od zaborcy. W południe zebrali się członkowie Powiatowego Komitetu Narodowego, kierowanego przez byłego delegata Naczelnego Komitetu Narodowego i delegata Komendy Legionów Polskich dr Władysława Kiernika wydając manifest do ludności powiatu. Był on apelem do społeczeństwa a jednocześnie informacją o powołaniu polskich organów władzy. Wieczorem 31 października 1918 r. odbyła się wielka manifestacja ludności Bochni połączona z usunięciem przez bocheńskich górników kamiennego austriackiego orła z gmachu starostwa (dzisiejszy budynek muzeum). W trudnych latach tworzenia się zrębów niepodległego państwa polskiego w latach 1918-1920 w poszczególnych miastach i powiatach powoływano Straże Obywatelskie. Były to ochotnicze formacje do pełnienia służby porządkowej i wartowniczej, strzeżenia mostów, tuneli i wiaduktów oraz budynków stacyjnych. Po odzyskaniu niepodległości miasto Bochnia przeżywało ciężkie miesiące z powodu braków aprowizacyjnych. Podstawowe artykuły żywnościowe był reglamentowane. Zadaniem Straży Obywatelskiej było zapobieżenie wywózce towarów z miasta, pomoc policji, niedopuszczanie do wykupywania podstawowych produktów w sklepach. Ponadto patrolowanie miasta i zapobieganie pożarom. Szczególnie latem 1920 r. bocheńska Straż Obywatelska była ważnym czynnikiem utrzymania porządku publicznego, gdyż większość funkcjonariuszy Policji Państwowej odeszła na front. Straż Obywatelska otrzymała wówczas stare karabiny (jeden na trzyosobowy patrol).

Tadeusz Okoń (1872-1957), Portret Adama Reubenbauera, olej/płótno.
Orzełek z czapki żołnierza armii gen. Józefa Hallera.
Odezwa wydana przez Komitet Narodowy w Bochni, 31 października 1918, druk.
Regulamin Straży Obywatelskiej Miasta Bochni, druk.

W DRUGIEJ RZECZYPOSPOLITEJ

Bochnianin Ludwik Stasiak w liście z Poznania, opublikowanym w 1923 r. w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym”, relacjonował to, co zobaczył wówczas w stolicy Wielkopolski: „Pojechałem do Poznania po to, po co porozbiorowa szlachta jeździła do Soplicowa. Żeby się nadychać polszczyzny. Czy to ma być komplement dla Poznania? Bynajmniej. Cyfry nigdy nie mówią komplementów. Cyfry mówią tylko prawdę, a te cyfry mówią, że w Poznaniu jest 92 procent Polaków, w Krakowie 75, a w Warszawie 52 procent! Zatem Poznań jest z istniejących najbardziej polskim miastem”. I w tym właśnie Poznaniu – kontynuuje Stasiak – najłatwiej się jest przekonać po raz setny, jaką nędzną blagą była polska naukowa legenda o rzetelności, gruntowności i ścisłości niemieckiej nauki. Podaje przykład tamtejszego archiwum mieszczącego się w zamku Przemysława i opisuje postępowanie Niemców w stosunku do pomników piśmiennictwa kultury polskiej. „Istną stajnię Augiasza objęła polska nauka po niemieckiej, to też wre tu dziś żywa praca, która niewątpliwie znajdzie poparcie ze strony Sejmu, rządu i społeczeństwa”. Autor wskazuje na żywą atmosferę życia kulturalnego powojennego Poznania – imponującą działalność tamtejszych muzeów, galerii i bibliotek. Wykonał wtedy szereg rysunków miasta z jego najcenniejszymi zabytkami – pamiątkami kultury narodowej m.in. renesansowy ratusz na rynku i katedrę. O wielkopolskim patriotyzmie mówią nie tylko słowa Stasiaka, lecz także telegramy ślubne tak silnie nasycone treściami patriotycznymi. Częściowo prezentujemy je w innej części naszej wirtualnej wystawy.

Telegramy nadane z okazji ślubu w Grodzisku Wielkopolskim i Wronkach, 1923-1926.

Do Poznania zaglądał w owym czasie, a także kilka lat później, drugi malarz z Bochni Marcin Samlicki. Należał przecież do Stowarzyszenia Artystów Wielkopolskich „Plastyka”, uczestniczył też w Powszechnej Wystawie Krajowej w 1929 r., zbierając życzliwe recenzje za swój erudycyjny tekst zamieszczony w monumentalnym wydawnictwie jubileuszowym.

Dziesięciolecie Polski Odrodzonej. Księga pamiątkowa 1918-1928, Kraków-Warszawa 1928 okładka.
Dziesięciolecie Polski Odrodzonej. Księga pamiątkowa 1918-1928, Kraków-Warszawa 1928, artykuł Marcina Samlickiego.

Rok 1939 rozpoczął zmiany, w wyniku których Rzeczypospolita Polska i jej ważne miasta, a zwłaszcza – Warszawa zostały całkowicie zmienione. Stolica państwa ucierpiała szczególnie, właściwie w swoim przedwojennym kształcie została unicestwiona; częściowo zniszczony został także Poznań. Kraków miał więcej szczęścia, lecz i on poddany został zmianom przez wybudowanie w pobliżu m.in. Nowej Huty.

Na planie Warszawy odnajdziemy przedwojenne nazwy ulic, dzielnic, ogrodów, parków, placów, rogatek, przebieg kolei żelaznej, sieć tramwajową i trasę kolejki miejskiej, lokalizację cmentarzy. Na awersie planu, choć go nie publikujemy, znajdują się kolejno nazwy i lokalizacja: ogrodów i parków, teatrów, filharmonii i cyrku, bibliotek publicznych, poczty i telegrafu, szpitali, dworców kolei i kolejki, przystani żeglugi na Wiśle. Na rewersie zamieszczono także skorowidz ulic z oznaczeniem odnośnych Okręgów Sądowych oraz przebieg 17 linii tramwajowych.

Plan miasta Warszawy, [przed 1939], Zakład Graficzny „Technograf” Warszawa, 30,6 x 23,9.
Z. Zaremba, Kraków. Plan miasta, skala: 1:10 000, przed 1939.
Plan miasta Poznania, 1937, Miejski Urząd Pomiarów w Poznaniu, skala: 1:20 000.
Ludwik Stasiak, Ratusz w Poznaniu, 1923. Rysunek opublikowany w jednym z czasopism ilustrowanych. Teka Ludwika Stasiaka.
Członkowie Związku Legionistów Polskich w Bochni na schodach przed wejściem do budynku Starostwa od ulicy T. Kościuszki (obecnie budynek Muzeum w Bochni)

Okres Drugiej Rzeczypospolitej charakteryzuje się szczególnie wysokim nasyceniem życia społecznego, apoteozą walki zbrojnej żołnierza polskiego na frontach wielkiej wojny, szczególnie z udziałem formacji legionowych, a także późniejszych zmagań o granice niepodległego państwa, zwłaszcza w czasie wojny polsko-bolszewickiej i zwycięskiej Bitwy Warszawskiej 1920 r. Wszystko to rodziło podziw, uwielbienie, gloryfikację zbrojnych czynów i bohaterskiej postawy żołnierza polskiego – w pieśni, obrazie, symbolice. Dodać trzeba, że niekiedy ten skądinąd słusznie okazywany szacunek przybierał formę nadmiernej egzaltacji, idealizacji i legendy. Także w Bochni wojsko w latach 1918-1939 odgrywało szczególną rolę w życiu miasta, choćby ze względu na funkcjonowanie tu znaczącego garnizonu. Obecność oficerów na rozmaitych uroczystościach miejskich czy też oddziałów żołnierzy, składających na rynku przysięgę wojskową lub defilujących podczas uroczystości państwowych, były czymś najzupełniej oczywistym. Wojsko zatem było nieodłącznym elementem krajobrazu Bochni. Od 1931 r. 5 dywizjon taborów stał się nie tylko jednym z symboli ówczesnego miasta, ale odgrywał też istotną rolę w życiu społecznym i gospodarczym całego powiatu. Obecność kadry i kursantów szkolonych w Bochni sprzyjała wzrostowi miejscowego życia gospodarczego i społecznego miasta w latach 1933- 1939. Jednocześnie wojskowi wrastali w lokalne społeczeństwo stając się pełnoprawną częścią lokalnej wspólnoty. Modelowym pod tym względem przykładem był Kazimierz Siwadłowski, urodzony 19 lutego 1898 r. w Podgórzu (obecnie dzielnica Krakowa). W czasie I wojny światowej służył w armii austriackiej w stopniu kaprala, a od listopada 1918 r. w Wojsku Polskim jako podoficer w 4 dywizjonie a następnie 5 szwadronie taborów, awansując do stopnia wachmistrza. Po utworzeniu w 1930 r. 5 dywizjonu taborów został do niego przydzielony i wyznaczony podoficerem gospodarczym szwadronu szkolnego. Na tym stanowisku pozostawał do wojny. W kampanii wrześniowej służył w Ośrodku Zapasowym Taborów nr 1. Po zakończeniu działań wojennych wrócił do Bochni. W czasie okupacji działał w strukturach AK awansując do stopnia chorążego. Po wojnie mieszkał i pracował w Bochni, gdzie zmarł 7 sierpnia 1980 r.

Legitymacja wachmistrza Kazimierza Siwadłowskiego, podoficera w 5. dywizjonie taborów, po 1930 r.
Muzeum w Bochni. Uroczyste otwarcie ekspozycji broni białej z kolekcji Leszka Haby, 15 sierpnia 2018 r.
Muzeum w Bochni. Uroczyste otwarcie ekspozycji broni białej z kolekcji Leszka Haby, 15 sierpnia 2018 r.

Wszystko to zgodne było z ogólną polityką państwa. Symbolika nawiązująca do największych osiągnięć oręża polskiego, odwoływanie się do jego tradycji sięgających Polski przedrozbiorowej, tworzyły specyficzny klimat propaństwowy i były ważnym składnikiem wychowania patriotycznego. Szacunkiem cieszyła się broń i inne pamiątki z czasów walk o wolność. Przedstawiamy kilka przykładów z kolekcji Leszka Haby, ofiarowanej Muzeum w Bochni przez jego spadkobierców – córkę Elżbietę Lekki i syna Bogdana Habę. Uroczyste otwarcie ekspozycji miało miejsce 15 sierpnia 2018 r.

Szabla polska oficera piechoty wz.1917
Szabla polska oficera piechoty wz.1917

Szabla polska oficera piechoty wz. 1917

Szabla ma ostrze (głownię) z polerowanej stali szlifowanej obustronnie z jedną bruzdą. Pióro obosieczne z sztychem centralnym. Rękojeść zamknięta z jelcem trzykabłąkowym, wzorowanym na rękojeściach szabli kawalerii francuskiej. Dwa kabłąki boczne, wygięte esowato, zbiegają się w górnej połowie kabłąka przedniego, charakteryzującego się wydatnymi wybrzuszeniami. Na zewnętrznej stronie krzyża jelca data: 1915, wykonana w odlewie i cyzelowana. Posiada kapturek z warkoczem z blachy mosiężnej a na nim wytłoczony polski orzeł w koronie na tarczy amazonek.
Szabla posiada pochwę płaską z niklowanej blachy z kołnierzem szyjki na wcisk oraz dwie ryfki o owalnych pierścieniach i ruchomych kółkach. Pochwa zakończona wydatną ostrogą. Szabla ta, mimo że pojawiła się przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości, została uznana za pierwszą porozbiorową szablę polską. Za taką klasyfikacją przemawia to, że wykonywano ją wedle polskich przepisów, w polskich wytwórniach i dla polskiego żołnierza. Projekt rękojeści powstał zimą 1915/1916 roku w Karasinie na Wołyniu, gdzie stacjonowały pułki I Brygady Legionów Polskich. Od listopada 1918 r. szable te weszły do uzbrojenia formowanego Wojska Polskiego jako regulaminowa broń biała. Szabla kawaleryjska przeznaczona była na wyposażenie oddziału kawalerii, artylerii i taborów. Oprócz wersji kawaleryjskiej (oficerska, podoficerska i dla szeregowych), szabla ta występowała także w wersji dla oficerów piechoty. Różnica pomiędzy nimi wynikała z odmiennych kształtów i wymiarów rękojeści. Zależnie od tego, przez jaką wytwórnię szabla była produkowana posiadała różnice w wyglądzie kapturka odlewanego i tłoczonego. Na zastawach niektórych głowni umieszczano napis „Za wiarę i Ojczyznę” oraz orła na tarczy amazonek.

Szabla polska oficerska wz.192122
Szabla polska oficerska wz.192122

Szabla polska oficerska wz. 1921/22

Głownia (ostrze szabli) stalowa, niklowana, z trzema obustronnymi bruzdami przygrzbietowymi. Na wewnętrznym płazie nazwa firmy G. BOROWSKI/WARSZAWA. Po stronie zewnętrznej ozdobny kartusz, trawiony napis: „Honor i Ojczyzna” oraz orzeł w koronie. Po obu stronach kartusza ornament z liści akantu. Rękojeść jednokabłąkowa, w oprawie mosiężnej z przymocowanym temblakiem wz. 36. Szabla ma pochwę płaską z niklowanej blachy z miedzianym kołnierzem szyjki mocowanej na wcisk oraz dwie miedziane ryfki o owalnych pierścieniach i ruchomych kółkach nośnych.
Były to najpopularniejsze szable II RP. Istniały w wersji dla szeregowych, podoficerów i dla oficerów. Szable te zostały wprowadzone rozkazem Ministra Spraw Wojskowych z 12 kwietnia 1921 r. jako regulaminowe dla wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Większość szabel prywatnych była zamawiana w Fabryce Broni Siecznej Gabriela Borowskiego. Miały one charakterystyczny trawiony kartusz, wewnątrz którego była sylwetka orła – godła państwowego oraz napisy. Najbardziej popularne to „Honor i Ojczyzna”, sporadycznie „Za honor i ojczyznę” czy „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród”. Innymi producentami szabel byli: Alfons Mann z Warszawy (Fabryka i Skład Narzędzi Chirurgicznych i Wyrobów Stalowych Ostrych Alfonsa Manna), Fabryka Wyrobów Metalowych Konrada Jarnuszkiewicza w Warszawie, krakowski CENZOR czy lwowska ARMA.

Bagnet do rosyjskiego karabinu Mosin.

Bagnet do rosyjskiego karabinu Mosin wz. 1891 i wz. 1891/30

Bagnet kłujący wz. 1891/1930 posiada numer seryjny ИК 583 wybity na głowni w obrębie ramienia oraz stempel producenta, informujący o wytworzeniu egzemplarza w Iżewsku. Bagnet wz. 1891 posiada numer seryjny 35548 oraz stempel producenta, mówiący, że wyprodukowany był w Tule. Oba egzemplarze posiadają stemple kontrolno-odbiorcze, w tym stempel „П”, oznaczający odbiór (priom). Broń ta posiada głownię zbieżną, wykonaną ze stożkowego pręta, czterograniastego, wklęsło szlifowanego. Szczyt spłaszczony, co umożliwia zastosowanie bagnetu jako wkrętaka. Ramię bardzo krótkie. Oś głowni równoległa do osi lufy. Bagnety tego typu produkowano w kilku rosyjskich fabrykach w Rosji, które mają oznaczenie wytwórni (młot – Tuła, strzałka – Sestrijeck, strzała na łuku – Iżewsk) oraz w kilku fabrykach zagranicznych, m.in. Francji czy USA. Poszczególne sztuki różnią się od siebie jakością wykonania i drobnymi szczegółami. Takie bagnety używane były wraz z karabinami Mosin. Były jednym z trzech podstawowych typów bagnetów, jakich używało Wojsko Polskie w czasie walki o granice w latach 1918–1920, a następnie pozostawały na wyposażeniu naszej armii do końca lat 20. XX w. W rosyjskiej piechocie bagnet mocowany był stale na karabinie, więc nie miał pochwy. W kawalerii noszony był w wodzidłach umieszczonych na pochwie szabli (szaszki) kawaleryjskiej. W Niemczech i Austrii, a potem również w Polsce, dorabiano pochwy do zdobycznych bagnetów wz. 1891.

Ryngraf patriotyczny, lata 20. XX w.

Prezentowany zabytek to przedwojenny polski ryngraf patriotyczny. Jednoczęściowy, wykonany w blasze cynowej, tłoczonej. Posiada łańcuszek do zawieszenia. Wykonany jest w kształcie tarczy herbowej o wymiarach 150 x 160 mm z przedstawieniem Orła w Koronie i Matki Bożej Częstochowskiej. Poniżej orła na wstędze napis: „Pod Twoją obronę uciekamy się”. Ryngraf wykonano w połowie lat 20. XX w. z okazji Roku Jubileuszowego 1925, który został ogłoszony przez Piusa XI. Ryngraf (z niemieckiego ringkragen, blacha napierśna – kaplerz) to rodzaj medalionu, zwykle w kształcie tarczy herbowej z rysunkiem o tematyce religijnej lub patriotycznej. Pochodził od części zbroi noszonej przez rycerstwo pod szyją, która często była ozdobiona symboliką religijną. Od XVI w. stopniowo oddzielany od zbroi i zmniejszany przyjął w XVII stuleciu samodzielną formę ozdoby patriotyczno- religijnej, zatracając znaczenie ochronne. Ryngrafy noszone były szczególnie często przez żołnierzy ugrupowań podkreślających swój patriotyzm i przywiązanie do religii katolickiej.

Ryngraf patriotyczny, lata 20. XX w.

KLUCZ DO WOLNOŚCI I POWSTAŃCZA OPASKA

Klucz, który posłużył do ucieczki trzem więźniom z obozu w Auschwitz. Byli to Witold Pilecki, Jan Redzej, Edward Ciesielski. Klucz płaski o długości 18,5 cm o rozmiarach 17/22 odpowiednio na każdym końcu, metal, odlew, czas powstania przed kwietniem 1943.
Metryczka sporządzona przez Edmunda Zabawskiego objaśniająca okoliczności użycia i znaczenie pamiątki.

Ten szczególny klucz został ofiarowany Muzeum przez panią Marię Zabawską – córkę Edmunda Zabawskiego, więźnia Auschwitz, która wypełniła jego wolę. Kluczem tym posłużyli się Witold Pilecki i jego dwaj towarzysze, dokonując w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. brawurowej ucieczki z obozu. Na uwagę zasługuje oryginalna metryczka dołączona do klucza, sporządzona przez Edmunda Zabawskiego. Ofiarodawczyni przekazała Muzeum oprócz wspomnianego klucza szereg innych cennych pamiątek po swoim ojcu, m. in. opaskę obozową, dokumenty, odznaczenia,
korespondencję a także papiery urzędowe i fotografie obrazujące jego działalność i kontakty. Całość tworzy bardzo interesujący zbiór pamiątek i dokumentów, pozwalających na skreślenie sylwetki Edmunda Zabawskiego, mówi także o jego relacjach z innymi więźniami Auschwitz, między innymi z rotmistrzem Romanem Pileckim. Sportretowany przez szwagra Czesława Wierusz-Kowalskiego Tomasz Antoni Serafiński (1902-1966), inżynier rolnik, żołnierz wojny polsko-bolszewickiej i III powstania śląskiego, żołnierz Września 1939, był w sposób szczególny związany ze sprawą rotmistrza Romana Pileckiego. To na jego dokumenty znalezione w Warszawie Pilecki trafił do obozu Auschwitz, zaś po ucieczce z obozu odwiedził go na Koryznówce w Wiśniczu. Opaska powstańca warszawskiego to eksponat tylko pozornie skromny, lecz w istocie symbolizujący ogromny ładunek emocji, towarzyszących nadal silnie obecnemu w polskiej pamięci historycznej wątkowi Powstania Warszawskiego. Płócienna opaska na rękaw, opatrzona pieczęcią „WP” oraz odbitym symbolem orła polskiego, noszona przez powstańca Stanisława Łukasza Skwiruta w czasie Powstania Warszawskiego – to jakże wymowna pamiątka po wydarzeniu, które nadal wywiera ogromny wpływ na świadomość historyczną Polaków, zaś muzeum tego powstania bije rekordy popularności wśród polskich placówek muzealnych. Przed laty ofiarował ją naszemu muzeum Jan Kaczmarczyk ps. „Wilk”.

Opaska obozowa Edmunda Zabawskiego, więźnia obozu w Auschwitz nr 19547, 1941-1944.
Legitymacja inwalidy wojennego Edmunda Zabawskiego – ofiarodawcy cennych pamiątek, Kraków 1974.
Czesław Wierusz-Kowalski (1882-1984), Portret Tomasza Serafińskiego, lata 30. XX w., olej/płótno.
Opaska uczestnika Powstania Warszawskiego, 1944, Warszawa, białe i czerwone płótno zszyte maszynowo, stempel wykonany granatowym tuszem, 9 x 22.

Jesienią 1944 r. napłynęło do Bochni wielu uchodźców z Warszawy, zniszczonej przez Niemców po upadku powstania. Wśród nich był również prof. Jerzy Żurawlew – twórca znanego dziś w całym świecie Konkursu Chopinowskiego. Wtedy też zetknął się z Marcinem Samlickim, który podarował mu swój autoportret.  Jeden z ostatnich, jaki namalował (dziś obraz znajduje się w zbiorach Muzeum w Bochni, któremu został podarowany przez wdowę Annę Żurawlew).  Wtedy też powstał nastrojowy, i zarazem symboliczny, w świetle tego co się wydarzyło kilka miesięcy później, pejzaż jesienny z Bochni. Kilka miesięcy później – pewnego czerwcowego popołudnia 1945 r. malarz został śmiertelnie potrącony przez sowiecki samochód wojskowy, wracający z Berlina.

Marcin Samlicki (1878-1945), Autoportret, olej/płótno, 35,5 x 27,5.
Marcin Samlicki (1878-1945), Jesienne drzewa, 1944, olej/tektura, 35 x 50.

ZNAKI NASZYCH CZASÓW

Piuska Ojca Świętego Jana Pawła II, dar arcybiskupa Henryka Nowackiego, przełom XX/XXI w.

Muzeum w Bochni posiada niezwykle cenny zbiór pamiątek po Janie Pawle II, który zawdzięcza arcybiskupowi Henrykowi Józefowi Nowackiemu, związanemu w latach młodości z rodzinną Bochnią. Dziś pamiątki te nabierają szczególnego znaczenia, stały się swego rodzaju relikwią po wielkim papieżu. Tym bardziej, że jak zaznaczył ich ofiarodawca podczas Bocheńskiego Dnia Świętego Mikołaja 6 grudnia 2003 r. – kiedy mu wręczano dyplom Honorowego Obywatela Królewsko-Górniczego Miasta Bochni oraz dyplom muzealnego wyróżnienia „Benefactor musei” – wiele z watykańskich pamiątek otrzymał bezpośrednio od papieża. Pod względem znaczenia najcenniejsze są medale z okazji kolejnych lat pontyfikatu (Medaglia Pontificia), którymi obdarowywano w Watykanie znamienitych gości. Szczególnie cennym jest tryptyk, złożony z trzech medali wybitych w 2003, z okazji 25. rocznicy pontyfikatu: złotego, srebrnego i brązowego. Sakiewkę ze zbiorem takich właśnie medali oraz zapieczętowany dokument z krótkim łacińskim opisem życia Jana Pawła II umieścił w jego trumnie mistrz ceremonii papieskich. Inne medale watykańskie upamiętniają papieskie pielgrzymki do poszczególnych krajów świata. Są również medale wydane z okazji ważnych wydarzeń w Kościele Katolickim. Można wymienić kolejne pamiątki pochodzące z limitowanych serii – cenne monety watykańskie pontyfikalne, takież same znaczki pocztowe i okolicznościowe datowniki Poczty Watykańskiej. Na ofiarowanych muzeum egzemplarzach książek Jana Pawła II – Dar i tajemnica oraz Tryptyk rzymski znajdują się odręczne podpisy Jana Pawła II. Zwieńczeniem tej kolekcji jest niewątpliwie papieska piuska.